Szefowa 2.0
- grabowskapro
- 26 wrz 2024
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 9 mar

Chcę dziś porozmawiać o byciu Kobietą Szefem i dodam, że w „męskim biznesie”...
Hm, a może Szefową... no, nie Szefem!
Ciekawe, właściwie początek sesji, jakich wiele... Ale o co chodzi? Klientka nazywa swoją rolę w rodzaju męskim, będąc kobietą, jednocześnie podkreślając, że biznes jest „męski”... kierunek związany z polaryzacją ról, dobry trop czy nie dobry?
Zaczynasz sesję, pytanie o cel kierunek pracy, na przykład tak: I co chcesz osiągnąć na tej sesji? Czym chcesz się dziś zająć?
I tutaj pojawiają się emocje i nieco pomieszania... Klientka mówi, łapie powietrze i skraca oddech, mówienie przyśpiesza... „Bo wiesz, w naszej firmie to już osiągnęłam szklany sufit i chyba już więcej nie da rady osiągnąć, bo to nie sprawiedliwe, to ja jestem bardziej kompetentna i moje pomysły są realizowane, i moje projekty są najbardziej rentowne... ale”.
No właśnie, jakie jest ALE? Czekam dłuższą chwilę na to, aż klientka nieco ochłonie...
Klientka kontynuuje: „I to mój kolega awansował, a ja nie. On został prezesem, a ja czuję się wykorzystana, bo mu pomagałam i myślałam, że to nasz wspólny projekt, wspólna firma. Nie wiedziałam, że to on zostanie zauważony i dostanie awans”.
Myślisz, aa i hm, czyli klientka stawia się w pozycji Ofiary. Czyli mamy tu pretensje, obszary pracy poza wpływem klientki... przekonania dotyczące sprawiedliwości i norm w firmie... Wiesz jako doświadczony coach, że musisz się skupić na tym, na co klientka ma wpływ.
Znasz to?
Zatem zadajesz pytanie: Na co masz wpływ w tej sytuacji? O czym chcesz zdecydować teraz?
I..cóż, widzisz łzy w oczach, głębokie nabranie powietrza, głowa podnosi się, ręce ukradkiem zaciskają się w pięści i „ciało staje się gotowe do walki”.
No chyba nie o to Ci chodziło! To jest już kolejna sesja i znasz ten schemat klientki, która bierze się w garść i z dumnie podniesioną głową i ziarnkiem goryczy w sercu stara się bardziej i recytuje, że musi się skupić na co ma wpływ, że to dobrze, bo jest prokurentem, i że nikt w jej rodzinie tyle nie osiągnął, i że powinna być dumna z tego, co ma!
Rozpoznajesz ten schemat u klientów? Te ściśnięte pośladki i do przodu, bez mazania się? Będę mocniej pracowała i więcej się uśmiechała! Bo ludzie głodują, a ja to... itd.
Znasz ten emocjonalny ból i branie się w garść? Może u siebie to zauważasz? A może u klientów?
Zapraszam Cię do pewnej refleksji w kwestii ról.
Pełnimy wiele ról zawodowe i prywatne, każde z nich mają swoje zasady i dekoracje. Zdarza nam się te role pełnić w nieco pomieszanym wariancie (tzw. kontaminacja ról). I tak na przykład szef, który zachowuje się jak surowy ojciec, traktujący swoich pracowników jak dzieci, czy szefowa jak matka kwoka, czy z kolei matka traktująca swoją małą córkę jak przyjaciółkę. Przykłady można by mnożyć. Role te często są całym systemem wzajemnych połączeń.
Możesz uznać, że to dla Ciebie za dużo. Praca z systemem ról to może być materiał na terapię. Możesz pracować z klientami na ich poziomie wpływu i rozumieniem swojej roli i zasobów. To jest dobry kawałek pracy nad efektywnością i przywróceniem sprawczości.
A gdyby tak wziąć kilka perspektyw więcej? Wziąć pod uwagę wewnętrzny krajobraz ról i zobaczyć, w jakich są wzajemnych relacjach?
W przypadku klientki Kobieta Szef, kluczowym aspektem było rozdzielenie sposobu, w jaki pełni rolę zawodową i prywatną. Zrozumiała, że firmę traktuje jak rodzinę i stosuje standardy więzi, jakie ma dla najbliższych. W przypadku kolegi, któremu pomagała, zrozumiała, że to jest kolega z pracy, a nie jej młodszy brat. Zrozumiała, że on jej nie wykorzystał, tylko skorzystał z hojnej oferty pomocy. Ta nowa perspektywa przywróciła jej wpływ i sprawność w ultrakrótkim czasie.
Praca nad wewnętrznym krajobrazem ról i osobowości, którą wyraża klient za pomocą metafory roli, pomagają zrozumieć logikę działania tej roli i co za tym idzie, zrozumienie konsekwencji jakie ta logika niesie w życiu.
Przypomina mi się praca z kobietą, która swoja rolę kobiety określiła: "Kobieta jest jak kawał mięsa”.
I to odkrycie ją zszokowało! Nie wymaga chyba komentarza, jakie są skutki takiego myślenia, kiedy kobieta wchodzi w relacje z taką definicją swojej roli. Jednak mimo tego bólu emocjonalnego związanego z tym odkryciem, poprzez zastosowanie metafory łatwiej jej było przyjrzeć się temu i zachować przytomność myśli. W Clean Coachingu nazywamy tę technikę Inner Space.
Gdybym poszła tradycyjną ścieżką pytań być może ukierunkowałabym proces na poszukiwanie zasobów, budowanie pozytywnej wizji siebie, ukierunkowanie na działanie. Jest jednak spore ryzyko przeciążenia i „nie czucia”, przyklejonego uśmiechu i spiętych pośladków, kiedy w pierwszej kolejności nie odnajdziemy głębokiego źródła i strategii działania klienta.
Choć oczywiście nie kwestionuję potrzeby mobilizacji, czasem to jest niezbędne.
Jeśli masz gotowość i otwartość na mały eksperyment, to zapraszam Cię do chwili refleksji.
Myśl proszę obrazami:)
A Ty jak myślisz o swojej roli coacha? Coach jest jak co lub kto?
A Twój klient jest jak co lub kto?
A Wasza relacja jest jak co?
I może zechcesz jeszcze dołożyć kilka innych ról, np.Ty jako przedsiębiorca jesteś jak co lub kto? i jak ta rola wpływa np. na relację klient - coach…
Co to podejście zmienia w twojej praktyce?




Komentarze