Filiżanka w kartonie od telewizora
- grabowskapro
- 26 wrz 2024
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 4 mar

Dziś o prostym pytaniu, które dotyka nieprostych tematów.
Kim jesteś?A może: czym się zajmujesz? Hmm… proste pytanie?
Wydaje się oczywistym, banalnym pytaniem otwierającym wiele rozmów zapoznawczych – w taksówce, pociągu, na imprezie czy konferencji. A jednak dla mnie, przez wiele lat w kontekście zawodowym, było to wyzwaniem. Może nadal trochę jest.
Kiedy słyszałam to pytanie: „Kim Pani jest?” albo „Jest Pani coachem?”, czułam skurcz w ciele. Przez głowę galopowały myśli, procesor pracował na pełnych obrotach, żeby w końcu wygenerować jakiś zlepek słów: Jestem, no… pomagam ludziom rozwiązywać problemy, uczę menedżerów zarządzania… czasami jestem coachem. Jak to mawiała moja babcia: „Wiłam się jak piskorz”, wykręcając się od wypowiedzenia słowa coach.
Pewnie zastanawiasz się, jak to możliwe (jeśli mnie już znasz), że po ponad 15 latach w zawodzie coacha („z papierami”) i 25 latach w branży szkoleniowo-konsultingowej nadal czuję dyskomfort przy tym pytaniu. A jednak możliwe. Miałam wiele sprzyjających wiatrów. Zaczynałam jako menedżer zespołu w firmie szkoleniowej, mogłam posługiwać się nazwą firmy i stanowiskiem. Później, z biegiem czasu, z kolejnymi godzinami pracy i stosunkowo rzadkimi „nieudanymi” projektami, system rekomendacji rozrósł się na tyle, że nagle uświadomiłam sobie, że mam na koncie kilka tysięcy godzin.
No tak, lubię tę robotę!
Jak to się stało, że tak rzadko używałam słowa coach?
Klienci, głównie menedżerowie, polecając mnie, mówili: „Masz problem i nie wiesz co zrobić? Dam ci numer do takiej kobiety w Poznaniu. Ma na imię Bożena. Zadzwoń, mi pomogła. Nie wiem, jak to robi, ale działa… rysunki, nietypowe pytania, po sesji głowa ci paruje.”I tak poczta pantoflowa krążyła, pomijając słowo coach.
Nawiasem mówiąc, słowo szef zespołu, lider – to przychodzi mi z łatwością! Tutaj moje ciało się prostuje, klatka wypina, a głos staje się dźwięczny. Podobnie z rolami matki czy kobiety.
To co z tym coachem?
Ucząc się zawodu, pytania o tożsamość, takie jak: „Kim jesteś?” czy „Kim się stajesz, kiedy…”, to standard na każdym szkoleniu coachingowym. Są kanonem mocnych i ważnych pytań – i takimi faktycznie są.
Pracowałam nad tym tematem wielokrotnie. Logicznie – mam to poukładane, sprawdzone, moja reputacja potwierdzona przez klientów, instytucje i certyfikaty.
I nadal, w obliczu pytania zawodowego Kim Pani jest?, czuję skurcz w brzuchu, lekki wstyd i odruch obronny. Czy powinnam z tym iść na psychoterapię? Może to tylko wierzchołek góry lodowej? Czego ja nie widzę? A może… przesadzam?Nie. To, co czuję, nie podlega recenzji ani racjonalizacji.
Czego nauczyło mnie wieloletnie doświadczenie?
Czasami, gdy patrzymy na role pojedynczo, nie widzimy całości – ich wzajemnego oddziaływania, kontaminacji, tego nieświadomego pomieszania. Oceniając rolę w warstwie społecznej czy logicznej, wszystko wydaje się w porządku. Jednak dodając warstwę emocjonalną, pamięci ciała oraz systemową, możemy odkryć nowe, głębsze identyfikacje.
I co z tego, mądra głowo?
Aaa, no i jest jeszcze ta presja bycia ekspertem dla klientów i coachów. Jak mogę mieć niepoukładaną identyfikację zawodową?! Czuję, że brakuje mi oddechu…Kochana! Zmień przekonanie… i to szybko!
Dołączyłam do zespołu terapeutów i usłyszałam: „Jesteś nasza, masz myślenie terapeutyczne, nie jak coach…”No to co to dla mnie znaczy być coachem?
Muszę to poczuć i rozpoznać.
Takie wewnętrzne zlecenie – architektura wnętrza… do remontu!
I dotarłam do swojej metafory roli coacha. Czułam się jak filiżanka w kartonie od telewizora.Krucha, delikatna, w nieadekwatnym, zbyt dużym opakowaniu.
Schowana. Ale przed czym?
Tutaj kluczową rolę odegrała moja tożsamość siostry i tzw. konflikt lojalności wobec rodziny. Kiedy filiżanka wyszła z kartonu, okazało się, że jest krucha i cenna, bo z porcelany. Nie pasowała jednak do roli siostry. Moja rodzina to zastawa z solidnej kamionki, a nie jakaś krucha porcelana, którą trzeba chuchać i dmuchać, żeby się nie rozpadła. Dopiero praca na tym poziomie przyniosła mi ulgę i komfort – choć trochę czasu to zajęło.Kolory zastawy mamy podobne, ale „poznańska filiżanka” zajęła swoje miejsce w kredensie w pokoju „stołowym”, jak to się u nas na Kujawach mawia. Nikt nie pije w niej rosołu i filiżanka ma się z tym dobrze. Błyszczy i nie jest myta w zmywarce z innymi naczyniami.
Kiedy czytasz taki metaforyczny opis, może wydawać się bajką, opowieścią. Ale te opowieści o nas samych, zapisane w ciele, opowiadają nasze życie i tworzą relacje ze światem z miejsca subtelnych, nieświadomych, a zarazem mocnych identyfikacji.
Zachęcam Cię, drogi coachu, do poeksperymentowania z poszerzonym podejściem do ról u swojego klienta.Każda zmiana w życiu odbija się echem w rolach, jak system naczyń połączonych.W moim przypadku kluczowa była przynależność. Cytując klasyka: „Jak pięknie się różnić i mądrze być podobnym”. Łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Kiedy klient przychodzi na coaching w obszarze zawodowym, nie można pominąć wpływu na jego role osobiste.Kiedyś żona mojego klienta „zgłosiła” reklamację: „Mój mąż się zmienił, jest emocjonalny, wrażliwy, słuchający… ale ja nie umiem się w tym odnaleźć.”Czy on się zmienił? A może zyskał odwagę na autentyczność, na wrażliwość dojrzałego mężczyzny, który nie boi się okazywać niepewności, emocji – nie tylko jako menedżer, ale też jako partner?
I tak o wrażliwości.
Na pierwszy rzut oka – kobieta komandos do zadań specjalnych. Wiele lat tak o mnie mówiono w biznesie.Teraz wiem, że moja kruchość filiżanki jest moją siłą.Wrażliwość to jak dobrze nastrojone pudło rezonansowe, które pozwala mi wychwytywać niuanse i każde poruszenie. Daje mi to skuteczność zawodową, ale też wymaga odpowiedniego „bezpieczeństwa i higieny pracy”, żeby ten instrument nie był przeciążony.Moja rodzina nauczyła się, jak ze mną funkcjonować. A ja mogę wziąć swoje miejsce w tym systemie, z całą różnicą, którą wnoszę.
Kiedy patrzysz teraz na pracę z klientem i jego utknięcie w obszarze roli, uwzględniając cały system ról, czy coś się zmienia?Jaką wartość wnosi ucieleśniona informacja, która może uzupełnia lub zastępuje warstwę logiczną?
Jeśli interesuje Cię perspektywa systemowa, praca z metaforą i zmiana wzorców w spójne, zintegrowane ja, zapraszam do podzielenia się pytaniami, doświadczeniem, przemyśleniami.
Zapraszam do kontaktu.
Dla wspólnego rozwoju. I działania inaczej.
Ku głębi z wrażliwością,
Filiżanka




Komentarze